Związania, w których występuje podwieszenie ciała związanej osoby powszechnie są uznawane za najwyższy stopień wtajemniczenia w sztuce bondage.
Jest to bez wątpienia uzasadniony pogląd.
Poprawne wykonanie więzów z podwieszeniem wymaga uwzględnienia wymogów bezpieczeństwa, wymaga takiego doboru i wykonania konstrukcji wiązania, aby nie było ono nadmiernie dokuczliwe i bolesne dla zawieszonej osoby.
W zamian można uzyskać bardzo silne i niepowtarzalne doznania oraz efekt wizualny.
Z tej też przyczyny podwieszenia są przeważnie wykorzystywane do pokazów bondage.
Przystępując do omawiania wykonywania podwieszeń chciałbym zwrócić uwagę na kilka specyficznych elementów.
Jednym z nich, nie bez znaczenia, jest waga i budowa ciała podwieszanej osoby.
Wielu ekspertów shibari przyznaje, że do publicznych pokazów nie przystępują z podwieszaniem osób ważących ponad 50 kg.
Moim zdaniem jest to bardzo wyśrubowany limit. Można poradzić sobie z zawieszeniem nawet znacznie cięższych osób, trzeba jedynie zrobić to umiejętnie.
Jeśli chodzi o budowę ciała to bardziej odporne na uszkodzenia ciała, naciski na nerwy, będą osoby mocno umięśnione i wygimnastykowane. Ale raz jeszcze chcę podkreślić, że zawiśnięcie w więzach jest dostępne dla każdego, nie tylko dla anorektycznych mistrzów gimnastyki.
Natomiast faktem jest, że podwieszenie zawsze łączy się z pewnym bólem i dolegliwością oraz, że wiele zależy od psychicznego nastawienia podwieszonej osoby.
Kolejna sprawa to wytrzymałość wszystkich elementów obciążonych zawieszonym ciałem.
Mam tu na myśli zarówno same liny, jak i to do czego te liny są mocowane – haki, belki, itp, a także ewentualne bloczki, karabińczyki, pierścienie i wszelkie inne elementy biorące udział w podtrzymywaniu zawieszonego ciała.
Do zasad dobrej praktyki należy próbne obciążenie, ciężarem większym niż waga osoby podwieszanej, elementów mocowania lin stropowych. Można to zrobić zwieszając się rękoma na testowanym uchwycie (w razie potrzeby wieszając się w dwie osoby równocześnie). Dobrze jest obok obciążenia statycznego, sprawdzić wytrzymałość testowanych elementów na silne szarpnięcia.
Tam gdzie istnieje obawa, że testujące osoby same mogły by ucierpieć w przypadku negatywnego wyniku próby można tak poprowadzić liny, by dało się stanąć w nisko zawieszonej pętli obciążającej testowany fragment podwieszenia.
Należy też upewnić się – najlepiej doświadczalnie i osobiście – czy ewentualne elementy łączące (karabińczyki, szekle, pierścienie) są rzeczywiście odpowiednio mocne, a nie tylko na takie wyglądają. Trzeba o tym pamiętać szczególnie przy elementach kupowanych w sklepach innych niż specjalistyczne – żeglarskie, wspinaczkowe. Spotkałem się już z karabińczykami z super marketów, które wyglądały bardzo profesjonalnie, ale po obciążeniu okazywało się, że materiał, z którego były zrobione odkształcał się pod nieznacznym obciążeniem.
Następna sprawa – liny, prowadzenie i układanie lin.
Do podwieszania ciała dobrze jest stosować liny średnicy 8mm. Do podwieszania samych kończyn mogą być stosowane liny średnicy 6mm.
Pamiętajmy, że im szerszy oplot, tym większe rozproszenie nacisków liny na ciało.
W miejscach gdzie mocujemy do oplotów liny unoszące (stropy) dobrze jest stosować węzły tworzące talie.
Do niedawna jako pierwszy „bloczek” powstającej przekładni linowej stosowano pętlę na krótkim końcu lin tworzących węzeł:
Obecnie stosuje się to rozwiązanie do małych obciążeń, a do większych obciążeń mocowanie w formie odwróconego „Y”
Zalecam unikania tworzenia tali z wielokrotnym przełożeniem. Zwielokrotnianie przełożeń nie ułatwia podnoszenia, natomiast wchodzące na siebie w miejscach zmiany kierunku i mocno obciążone liny potrafią się zakleszczać w trakcie unoszenia ciężaru i potem stwarzać istotne problemy przy opuszczaniu ciała.
Układając kolejne fragmenty wiązania miejmy zawsze na uwadze jak poszczególne oploty będziemy uwalniać przy opuszczaniu.
Na przykład: musimy przewidzieć , które stropy (pionowe liny unoszące) będziemy chcieli luzować jednocześnie – na przykład obie stopy i biodra, czasem więcej elementów, nawet do pięciu – aby to wykonać w tym samym momencie kolejne liny uwalniane z węzłów musimy móc utrzymać razem w jednej dłoni.
Pamiętajmy o konieczności asekurowania i wspierania wiązanej osoby w momencie odzyskiwania przez nią równowagi po opuszczeniu na podłoże.
Silne naciski w obrębie żeber i przepony utrudniają oddychanie. Jeśli dojdzie do tego stres, nienaturalna pozycja i emocje to może dojść do omdlenia. W takim przypadku, zachowując spokój i bez paniki, należy jak najszybciej doprowadzić do możliwości swobodnego oddychania.
Nie zachęcam do nadmiernego pośpiechu w działaniach, należy szybko i łagodnie opuścić podwieszoną osobę, nie trzeba od razu chwytać za nóż i ciąć wszystko co się podeń nawinie.
Na zakończenie raz jeszcze powtórzę podstawową zasadę zapewnienia bezpieczeństwa:
– Rozsądek. Wyobraźnia. Przewidywanie. Wiedza. –
You must be logged in to post a comment.